Przedszkole we wspomnieniach Anny Firek-Marczak

Kiedy i jak się tu znalazłam? Można powiedzieć, że wszystko zaczeło się dawno temu. W 2009 roku napisałyśmy z Krystyną Starczewską projekt edukacyjny „Wiem, czytam, rozumiem”o nauce czytania metodą Ireny Majchrzak przeznaczoną głównie do pracy z dziećmi w wieku od 3 do 7 lat. Metoda czytania Ireny Majchrzak zaliczana jest do metod globalnych, w której dzieci poznają całe wyrazy i uczą się ich znaczeń. Szukałyśmy partnerów – przedszkoli, które zgodziłyby się zaangażować w projekt. Skontaktowałyśmy się z Anną Florek, która chętnie zgodziła się na współpracę. Chyba właśnie od tamtej pory w przedszkolu wykorzystuje się w pracy z dziećmi „Odimienną Metodę Nauki Czytania Ireny Majchrzak”. Wtedy rozliczałam projekt. Zajmowałam się sprawami finansowymi.

Tak zaczęła się nasza współpraca. W tamtym czasie pracowałam w Społecznym Gimanazjum nr 20 na Raszyńskiej, gdzie dyrektorem była właśnie Krystyna Starczewska. A potem zapragnęłam zostać nauczycielką i pracować z dziećmi. Bardzo fascynuje mnie sposób myślenia dzieci. W 2012 roku rozpoczęłam studia pedagogiczne na Uniwersytecie Warszawskim. W ramach praktyk studenckich wybrałam właśnie przedszkole Anny Florek. Trafiłam do grupy pani Beaty Oraniec i pana Marcina Dębińskiego. Tam zdobywałam pierwsze szlify. Bardzo dobrze mi się współpracowało. Byłam zachwycona dziećmi, zachwycona podejściem wychowawców do dzieci i rodzinną atmosferą, która panuje w przedszkolu. W zasdzie od razu po studiach chciałam zmienić pracę i przyjść do przedszkola jako wychowawca. Jednak wszystkie etaty nauczycielskie były zajęte. Wpadłam na pomysł, że mogę prowadzić zajęcia dodatkowe. Zaproponowałam zorganizowanie popołudniowych zajęć przyrodniczych. Pani Anna Florek zaakceptowała ten pomysł i od 2015 roku prowadzę zajęcia „Podglądamy przyrodę”. W tym roku szkolnym 2019/2020 pracuję na pełnym etacie jako drugi wychowawca w Gr. 3 z Beatą Oraniec. Na co dzień widzę, jak jest to trudna praca. Jestem pełna podziwu dla pracow¬ników, wychowawców i terapeutów. Dalej są dla mnie wzorem jako pedagodzy i bardzo się cieszę, że mogłam znaleźć się w tym gronie.

Co mnie zdziwiło tutaj? Po pierwsze: dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi mają w taki skuteczny sposób prowadzoną terapię, że często postronny obserwator nie zauważa odmiennego funkcjonowania tych dzieci w grupie. Po drugie: nasze przedszkole jest pierwszym, w którym zetknęłam się ze zróżnicowanymi wiekowo grupami. W ciągu tego roku w pracy stało się dla mnie to tak naturalne, że w pierwszej chwili w ogóle nie przyszlo mi do glowy, żeby o tym wspomnieć. Nie spotkalam drugiego takiego przedszkola. Po trzecie: zaskoczyła mnie swoboda bycia dzieci. Mają one wiele możliwości rozwoju i nie są w swoim rozwoju ograniczane. Podoba mi się, że dzieci są samodzielne, że uczy się je samodzielnego ubierania, jedzenia, samoobsługi w toaletach. Tutaj też dzieci nie są ocenanie. Tutaj dzieci się chwali, dzieci się motywuje. Tłumaczy się im, jak poradzić sobie z problemem. Proponuje się dzieciom różne rozwiązania trudnej sytuacji. Uczy się, jak nawiązywać relacje społeczne z innymi dziećmi w grupie. Nie spotkałam drugiego takiego przedszkola.

Co było trudne? W tym roku szkolnym trudne było wypełnienie wszystkich wymogów formalnych związanych z dokumentacją. Rzeczywiście procedury, które są związane z wychowaniem dzieci zabierają dużo czasu Nie tylko półroczne opinie o dzieciach, ale też uzupełnianie dziennika (przebieg zajęć, podział aktywności na przestrzenie rozwojowe).

Plany na przyszłość? Jestem już w wieku emerytalnym. Chciałabym wciąż współpracować z przedszkolem, ale już w troszeczkę innym charakterze. Bardzo dobrze poznałam rytm pracy placówki i widzę siebie jako osobę, która wspierałaby wychowawców i terapeutów w zajęciach wtedy, kiedy ktoś z opiekunów, z różnych powodów, nie będzie mógł być w pracy. I oczywiście będę chciała nadal prowadzić zajęcia przyrodnicze, które są moją pasją. Myślę, że dzieci bardzo je lubią.

Mam też wiele planów związanych z emeryturą. Chciałabym dużo podróżować. Mam w planie naukę języka włoskiego i pomoc córce w opiece nad wnukiem Marcelem. Przecież mam do tego kwalifikacje.

Rozmowa z Anną Firek-Marczak odbyła się w czerwcu 2020 roku.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ogólne i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.