Przedszkole we wspomnieniach Kariny Juragi-Horosz

Do naszego przedszkola trafiłam zaraz po studiach. Byłam świeżo upieczonym magistrem sztuki. Wróciłam z Białegostoku i postanowiłam poszukać tu pracy. W książce telefonicznej znalazłam kilka numerów, ale pierwszy pod który zadzwoniłam to było właśnie przedszkole na Wolumenie. Odebrała wtedy pani Danusia a ja zapytałam: „Czy mają rytmiczkę w przedszkolu?”. Usłyszałam, że nie mają i poproszono mnie o skontaktowanie się za parę dni, bo akurat nieobecna jest pani dyrektor. Okazało się, że pierwszy telefon, który wykonałam był trafnym wyborem. Dostałam pracę i w przeciągu tygodnia byłam już w przedszkolu. Na początku trafiłam na zastępstwo za jednego z wychowawców a potem już prowadziłam planowo zajęcia z rytmiki. I tak trwa to już od 20 lat.

Przedszkole było zupełnie inne od tych, które znałam i pamiętałam jeszcze ze swojego dzieciństwa. Atmosfera, którą tutaj zastałam można nazwać rodzinną. Pani Ania ciepło i z ogromną życzliwością podchodziła do mnie. Zachęcała mnie, abym została wychowawcą, ale moim założeniem było pozostanie muzykiem. I jestem muzykiem do dzisiejszego dnia. Uczę również w szkołach podstawowych. Miałam też edukacyjny epizod z osobami dorosłymi (prowadziłam zajęcia dla studentów). W swojej macierzystej szkole prowadzę też chór szkolny. Mieliśmy już trochę występów. Uczestniczyliśmy w serii koncertów. Zdobywaliśmy wyróżnienia.

Praca z dziećmi jest dla mnie ogromnie satysfakcjonująca. Muszę zdradzić, że panią od rytmiki chciałam być już w wieku 4 lat. Po prostu uwielbiałam swoją panią od rytmiki, która była przesympatyczną kobietą. To było moje marzenie i zrealizowałam je.

Trudności? Nigdy nie miałam problemów z podejściem do dzieci. Praca z nimi daje pełną satysfakcję. Daje spełnienie moich oczekiwań i za zadowolenia z pracy. W tej pracy nie musiałam niczego pokonywać poza odległością, która jest znacząca. Na początku poza dojazdami nie zauważyłam żadnych trudności. Jako, że nie miałam wcześniej styczności z dziećmi niepełnosprawnymi to musiałam poznać specyfikę pracy z nimi, Przeszłam wiele szkoleń i wydaje mi się, że wiem jak z nimi pracować. Nie stanowiło dla mnie problemu dostosowanie się do wymagań terapii behawioralnej, gdy zaczęła ona być wiodącą terapią w naszym przedszkolu. Osobistą satysfakcją jest dla mnie to, że dzieci, które wychodzą z terapii indywidualnej jako pierwsze zajęcia grupowe mają właśnie rytmikę. Tu pokonują te swoje trudności z aklimatyzowaniem się w szerszym gronie.

W swojej pracy staram się, aby moje zajęcia były aktywne. Staram się wybierać ciekawe piosenki np. związane z porami roku, z uroczystościami przedszkolnymi i wydarzeniami dziejącymi się w Polsce. Planuję tak, aby na zajęciach był zawsze rekwizyt. Coś co przyciągnie uwagę dzieci. Na przykład instrument, na którym da się zagrać lub muszla z wakacji, z której dobiega szum fal Adriatyku. Staram się też kształtować uczucia estetyczne przedszkolaków. Tak aby ich umuzykalniać i rozwijać ich wnętrze od strony muzycznej. Wiem, że do dziecka łatwiej przemówimy śpiewem niż wypowiadanymi słowami.

Plany na przyszłość? Nie widzę się w innym zawodzie. Chcę dalej pracować z dziećmi. Spełniać swoje marzenia związane z rozwojem zawodowym. Staram się cały czas szkolić i dokształcać. Mam więc nadzieję, ze nie jestem w martwym punkcie swojego rozwoju. A jeśli jestem to zawsze proszę, aby ktoś mi o tym powiedział, że powinnam coś jeszcze zmienić w sobie albo w swojej pracy. Jestem otwarta na innowacje.

Jakiej muzyki słucham? Różnorodnej. Oczywiście muzyka klasyczna ale nie tylko. Bardzo lubię bluesa i jazz. Swego czasu słuchałam też mocniejszych brzmień – rocka. Ulubionym utworem jest „What a wonderful world” Louisa Armstronga. Poza muzyką uwielbiam czytać i kilka lat temu odkryłam jak wspaniałe jest wspinanie się po górach. Góry uwielbiam, ale niestety nie mogę zbyt często tam bywać. Kiedy nie mogę się wspinać to czytam o nich i o ich zdobywcach. I tak łączą się te dwie pasje.

Moja mądra rada dla nauczycieli, którzy nie mają przygotowania muzycznego to:
„Nie przejmować się tym, że ktoś twierdzi, że nie umiecie śpiewać. Bo każdy umie śpiewać. Dziecku należy śpiewać obojętnie czy ktoś umie śpiewać czysto czy nieczysto. Bo dzieci lubią kontakt z żywą muzyką i żywym głosem. Jak widzą, że ktoś śpiewa to same też chcą śpiewać.”

Wwiad z panią Kariną Juragą-Horosz odbył się w styczniu 2020 roku.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ogólne i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.