Recenzja książki dziecko w grupie

Są takie miejsca, gdzie chce się być. Gdzie dech zapiera i nie chce się nic mówić – bo i nie sposób nic powiedzieć. Niektórzy czują wtedy, że mogą wszystko, niektórzy że są w raju, jeszcze inni że chcieli by zostać tam na zawsze … Dla niektórych takie miejsce jest przy kominku, w zimny, deszczowy wieczór. Dla niektórych wśród dźwięków ukochanej muzyki,
dla jeszcze innych na połoninie, niezależnie od pory. Każdy przeciętnie wrażliwy człowiek. doświadczył podobnych uniesień i jest gotów podjąć sporo wysiłku by doświadczyć ich po raz wtóry. Dlatego, nierzadko sporym wysiłkiem. wracamy w te „nasze” miejsca. Rzadko bywa, że wracamy i zachwycamy się geniuszem ludzkich możliwości, przejawem których to, doświadczamy tak cudownych uczuć.  Najczęściej są one dziełem natury, co najwyżej jakiegoś geniusza, a jednak … jest takie miejsce …
Wyobraź sobie, że masz cztery lata. Wokół intrygujący, pełen tajemnic i przyjemnych bodźców świat. Wszystko wokół zaprasza, a Ty nauczyłeś się już jako tako chodzić, mniej więcej mówić, rozumiesz z grubsza co inni Ci komunikują. Jesteś w sam raz gotów na spotkanie ze Światem. Bierzesz się zatem, pełen ufności i beztroski, za zdobywanie doświadczeń … Niestety, wcześniej czy później, przeważnie wcześniej, napotkasz na bariery, stawiane w imię Twojego dobra, bezpieczeństwa, czy nazywając rzecz po imienin w ramach socjalizacji czyli dostosowywania do norm i oczekiwań grupy w której przyjdzie Ci spędzić dorosłe życie.
W Warszawie jest kilkaset przedszkoli. Każde z nich czymś się wyróżnia: kładą nacisk na naukę języków obcych, w innych przedszkolaki uczą się malować, w kolejnych szczególnie ważna jest edukacja matematyczna, a w jeszcze innych ekologiczna. Są takie które chwalą się tym, że pracują do 22, a nawet tym, że mają kilkadziesiąt zajęć dodatkowych! Znaleźć można i takie, które z dumą informują, że dzieci pod ich opieką zajmują pierwsze miejsca na igrzyskach sportowych.
A jednak, jest takie miejsce … które powstało, działa i ma się dobrze, dla dzieci. Co nie oznacza, że nie dla rodziców i nie dla nauczycieli. Tutaj te trzy grupy nie są w stosunku do siebie opozycją. Udało się bowiem pogodzić ich potrzeby. To przedszkole Ani Florek, na warszawskich Bielanach, działające od 1990 roku.
Przedszkole jest czynne od godziny 8.30 oo 16. To bardzo nie życiowe. Szczególnie w dużym mieście, w którym rodzice zazwyczaj pracują od świtu po zmierzch. A jednak, takie godziny pracy, to optymalny czas pobytu i funkcjonowania dziecka w grupie. Nie zaburza !o w najmniejszym stopniu proporcji pomiędzy pobytem dziecka w przedszkolu, a czasem
spędzanym z najbliższymi. Późnym popołudniem przedszkolak wraca do domu. Może jeszcze pobawić się w rodzeństwem, czy z kolegami na podwórku, przygotować kolację z babcia, czy pójść na basen z tatą.
Grupę prowadzą dwie osoby – kobieta i mężczyzna. Nie pracują na zmiany jak w większości przedszkoli, ale razem, w tym samym czasie Dzięki temu może być spełniona ważna idea pracy przedszkola – pracujemy z dzieckiem a nie z grupą. To dziecko jest w grupie, wniwj funkcjonuje, ale pozostaje podmiotem działań przedszkola. W przeciwieństwie do wielu innych przedszkoli, gdzie w centrum zainteresowania pozostaje grupa dzieci. W każdej grupie są dzieci niepełnosprawne. Spora grupa dorosłych sprawujących opiekę nad dziećmi jest koniecznością. Jednak mamy tu kolejny niezwykły wyróżnik bielańskiego Przedszkola – nie ma nauczyciela wspomagającego, pomimo że jest to placówka integracyjna. Każda grupa
ma dwóch nauczycieli – każdy z nich w zależności od potrzeb pełni rolę taką jaka wynika z aktualnych potrzeb dzieci. Dwóch dorosłych to w końcu możliwość zróżnicowania oferty skierowanej do dzieci. To są dwie różne osoby o rożnym temperamencie, zainteresowaniach, talentach które uzupełniają się – tworzą team.
Powodów, dla których Przedszkole Ani Florek to miejsce wyjątkowe, są dziesiątki.
Cała przestrzeń przedszkola jest dla wszystkich. Poczynając od przedszkolnej sali. która jest podzielona na mniejsze przestrzenie, które dziecko jest w stanie ogarnąć. Na gabinecie dyrektora kończąc. Każdy obszar zachęca dziecko do aktywności Na przykład, w kąciku z
książkami, książki znajdują się na wysokości oczu dziecka. W kąciku plastycznym, wszystkie przybory tak są ulokowane, aby dziecko mogło po nie swobodnie sięgać. Każde miejsce jest tak urządzone, by pomagało koncentrować się na wybranej przez dziecko aktywności Dyrektorka, zna wszystkie dzieci z Przedszkola oraz ich rodziny. Każdy dostaje pole do rozwoju swoich talentów, możliwości, pasji.
Przedszkole to społeczność – brzmi to jak banał, który zbyt często pozostaje na poziomie postulatu. Tu ten postulat realizuje się w praktyce. Każdy jest ważny dla całej społeczności: i dziecko, i nauczyciel, i dyrektor, i pani sprzątająca, i pani w sekretariacie. Precyzyjnie określony cel, czytelny dla wszystkich: spotykamy się po to, by stworzyć dziecku optymalne warunki do rozwoju, zdaje się być kluczem do budowy tej społeczności.
Naturalną tego konsekwencją jest wzajemny szacunek. Rodziców w Przedszkolu traktuje się jako najważniejsze dla dziecka osoby. Przedszkole wspiera rodziców, ale ich nie zastępuje.
Przedszkole jest placówka integracyjną. Jednak integracja jest też tu rozumiana w bardzo specyficzny sposób. Każde dziecko jest inne, przychodzi do przedszkola ze swoimi potrzebami, dlatego dla każdego dziecka stwarza się specjalne warunki, bo każde ma specjalne potrzeby.
Nie ma człowieka w pełni sprawnego – każdy w jakimś obszarze gorzej funkcjonuje. Tutaj nie nie ogniskuje uwagi na niepełnosprawności, jest ona oczywista. Wreszcie Przedszkole wyróżnia sposób konstruowania grupy przedszkolaków. Wyznacznikiem nie jest tutaj wiek dziecka. W jednej grupie są dzieci od 3 do 5 roku życia. Ta różnorodność wiekowa jest bardzo ważna. Przypomina to rodzinę, w której są młodsi i starsi. Młodsi w naturalny sposób uczą się od starszych, bardziej kompetentnych. Starsi zaś uczą się opieki nad młodszym, mniej potrafiącym. Starsze dzieci każdego roku wprowadzają najmłodsze przedszkolaki w rytm przedszkolnego życia. To, że w jednej grupie są dzieci w różnym wieku, pozwala też zmniejszyć znaczenie różnic indywidualnych. Tutaj dzieci widzą, że ktoś coś robi lepiej, a inny gorzej, że ktoś czegoś nie umie, nie potrafi. Nie potrafi jeszcze, ale za jakiś czas tego się nauczy.

l jeszcze jedna, także kluczowa rzecz: tu dzieci się wychowuje, a nie edukuje. Tu odwołamy się do cytatu z najnowszej książki Anny Florek:
„Wychować jest przeciwieństwem schować. Wychować to znaczy wydobyć to, co jest ukryte, rozpoznać to, co jeszcze nierozpoznane, w co zostało dziecko wyposażone przez naturę. Wychować dziecko to znaczy wydobyć to, co jest ukryte, co jest w nim jeszcze schowane i sprawić, by było świadome swojego wyposażenia i umiejętnie z niego korzystało dla siebie i innych. By korzystając ze swoich możliwości nabywało umiejętności, które pozwolą mu osiągnąć samodzielność, poznawać, tworzyć i współdziałać.”

(A.Florek: Dziecko w grupie. Wychowanie przedszkolne w grupie integracyjne zróżnicowanej wiekowo. Teoria, praktyka, program. Wydawnictwo PEDAGOG, Warszawa 2010, s. 38-39).

Sporo tych kluczy, do tego by miejsce było wyjątkowe, by przedszkole było dla dzieci. Zainteresowanych odsyłamy do źródła. Jest taka książka, w której możecie znaleźć przepis na przedszkole dla dzieci, dla rodziców i dla nauczycieli. Metody pracy i organizację przedszkola szczegółowo opisała osoba, która najlepiej je zna – dyrektorka Przedszkola Anna Florek w książce „Dziecko w grupie”. Przedszkole to dziecko w grupie, a nie grupa dzieci.

Małgorzata Skura & Michał Lisicki

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ogólne. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.